czwartek, 13 grudnia 2012

Rainbow Live on Japan Tour 1984



Po wspaniałym okresie działalności Rainbow z Rooniem Jamesem Dio w roli głównego wokalisty i krótkim epizodzie z Grahamem Bonetem (jedna płyta) nadszedł czas na nowe wcielenie zespołu. W 1980 roku formację Ritchiego Blackmoore’a  zasilił frontman Joe Lynn Turner. Nowy wokalista częściowo wpłynął na zmianę wizerunku zespołu. W odróżnieniu od Dio jego głos brzmi nieco pop rockowo. Zrozumiałe więc iż fani Rainbow dzielą się obecnie na dwa obozy. Sam uważam za ciekawsze klasyczne wcielenie ,,tęczy” z Rooniem, ale to właśnie na temat tego drugiego przyszło mi tym razem napisać.

Live Japan 1984 to koncert zarejestrowany podczas ostatniej trasy koncertowej Rainbow przed jego rozwiązaniem przez Ritchiego(gitarzysta rozwiązał zespół ponieważ podjęto decyzję o reaktywacji Deep Purple) w tym samym roku. Wydany na DVD, w zadowalającej jakości zarówno dźwięku i obrazu, biorąc pod uwagę iż nagranie pochodzi z połowy lat 80.

Podczas trasy Japan Tour 84 Rainbow stanowili: Ritchie Blackmore, oczywiście lider i gitarzysta, wspomniany już wyżej wokalista Joe Lyn Turner. Na gitarze basowej stary znajomy Ritchiego z Deep Purple, Roger Glover występujący w Rainbow już od 1978 roku. Na instrumentach klawiszowych David Rosenthal i na perkusji Chuck Burgi.

Koncert ciężko porównać do tych z czasów kiedy wokalistą był Dio i w zasadzie nie powinno się tego robić. Na live Japan zespół zaprezentował większość nowych wtedy utworów z trzech płyt nagranych z Turnerem: Difficult to Cure(1981), Straight Between the Eyes(1982), Bent Out of Shape(1983.) Moim zdaniem Joe najlepiej wypadł w utworach nieco wolniejszych, tych z lekkim zabarwieniem popowym jak na przykład Street of Dreams. Mamy też bardzo fajne wykonania otwierającego występ Spotlight Kid czy I Surrender z Difficult to Cure. Ze starszych kompozycji słyszymy Catch the Rainbow z pierwszej płyty Ritchie Blackmore’s Rainbow. Ballada jednak w wykonaniu Turnera nie brzmi już tak wzruszająco jak za czasów Rooniego, niestety to już zupełnie inny klimat. Ritchie Blackmoore przez cały koncert prezentuje najwyższą formę zarówno podczas gry solówek jak i w grze rytmicznej. Na uwagę zasługują riffy w Power i Stranded, czy wirtuozerski popis w Difficult to Cure podczas którego na chwilę podłącza się orkiestra symfoniczna. Bardzo podobają mi się też melodyjne solóweczki w wymienionych już wcześniej utworach Street of Dreams i I Surrender - po prostu majstersztyk. Na uwagę zasługuje też instrumentalny Ritchie’s Blues – swego rodzaju pojedynek solówkowy Ritchiego i klawiszowca Davida Rosenthala. Oprócz Blackmoore’a zarówno Rosenthal jak i perkusista Chuck Burgi mają swoje pięć minut podczas których prezentują własne umiejętnosci przy jednoczesnym wyłączeniu się pozostałych członków zespołu. Jeżeli chodzi o Rogera Glovera to gra w tym zespole już od kilku lat, widać że czuje się pewnie na scenie i tę pewność przelewa na świetną grę. Na zakończenie dostajemy Smoke on The Water, oczywiście z repertuaru Deep Purple. Mnie osobiście jako fanowi purpurowych ta wersja zdecydowanie nie przypadła do gustu. Turner śpiewa tu w zupełnie inny sposób niż Gillan, jakby zbyt łagodnie. Nie twierdzę absolutnie, że jest złym wokalistą, mimo wszystko jednak Smoke... to moc i energia i w ten sposób należy to śpiewać.

Podsumowując Live Japan 1984 to jednak dobry koncert. Wspaniali instrumentaliści i mimo wszystko dobry wokalista. Całkiem przyzwoity dobór utworów, stawiający na pierwszym miejscu te z albumów nagranych już z Turnerem( i bardzo dobrze bo po co prowokować porównania do Dio). Wielbiciele Deep Purple mogą chwilami się nudzić ale gdy usłyszą grę swojego gitarowego idola(czyżby już w tym samym roku miała zostać wydana płyta Perfect Strangers?) zawiedzeni na pewno nie będą. Kawałek dobrej muzyki moja ocena 7/10. M.P.

0 komentarze:

Prześlij komentarz