środa, 12 grudnia 2012

Keith Richards Life

Po Autobiografię Keitha Richardsa zatytułowaną ,,Life” sięgnąłem ponieważ w ostatnim czasie mocniej siedzę w klimacie muzyki The Rolling Stones, co zainspirowało mnie do poszerzenia swojej wiedzy na temat historii zespołu. Jak wiadomo Pan Richards jest jego gitarzystą i jednym z założycieli. Swoją biografię napisał wspólnie z Jamesem Foxem, który prawdopodobnie czuwał nad przejrzystością i poprawnością stylistyki tekstu.     

Recenzowana przeze mnie pozycja została wydana przez wydawnictwo Albatros, przetłumaczona z oryginału na język polski przez Magdalenę Bugajską. Oryginał ukazał się w 2010 roku. Autor rozpoczyna opowieść o swoim życiu w sposób nie chronologiczny. W rozdziale pierwszym czytamy nie jak można by przypuszczać o dzieciństwie Keitha, lecz przenosimy się od razu do roku 1975 a więc do jednej z tras koncertowych Stonesów po Stanach Zjednoczonych. Co więcej jesteśmy w środku jednej z wielu ekscentrycznych przygód zespołu związanych z narkotykami, zakończonej aresztowaniem jego członków przez funkcjonariuszy policji. Moim zdaniem jest to ciekawy zabieg mający na celu na samym wstępie zainteresować czytelnika szybko i dynamicznie rozwijającą się akcją. W rozdziale drugim autor powraca do swoich najmłodszych lat, aby w kolejnych przedstawić, już w sposób chronologiczny przeplatające się wydarzenia to dotyczące kariery zespołu The Rolling Stones, to znowu ze swojego prywatnego życia. ,,Life” to jednak nie tylko suche fakty z toczących się kolei losu Richardsa. Według mnie to swoista encyklopedia wiedzy na temat muzyki ponad czterech dekad. Keith ukazuje zmienne realia panujące w świecie rock&rolla prowadząc nas przez lata 60 - 90 ubiegłego wieku. Znajdujemy wiele odniesień do muzyki bluesowej pod której wpływem znajdował się autor. Czytamy także na temat najnowszej historii zespołu, jednak obraz skupia się głownie na latach 60 oraz 70. Muzyk bardzo często wypowiada się na temat technicznych spraw związanych z grą na gitarze, śledzimy więc jego stałe postępy od najmłodszych lat, aż do osiągnięcia mistrzostwa. Ze względu na to pozycja może zainteresować osoby grające na tym instrumencie. W trakcie lektury poznajemy także realia panujące w świecie wytwórni płytowych.     
Język autobiografii jest bardzo przystępny, nawet dla czytelnika nie będącego za pan brat z tematem, być może dopiero zaczynającego swoją przygodę z muzyką. Keith często ujmuje wydarzenia w żartobliwy sposób co moim zdaniem pozytywnie wpływa na odbiór tekstu. Z drugiej strony artysta ukazuje siebie, pozwolę sobie stwierdzić, w nieco zbyt korzystnym świetle. Rzadko kiedy stać go na jakiekolwiek słowo krytyki pod adresem własnej osoby. Przeciwnie, niejednokrotnie stara się usprawiedliwiać własne błędy i postępki pokroju odbicia dziewczyny swojemu przyjacielowi z zespołu, gitarzyście Brianowi Jonesowi. Moje pozytywne odczucia wzbudziła jednak łatwość i szczerość z jaką Keith pisze o swoich problemach z narkotykami i alkoholem. Dość szczegółowo wypowiada się także na temat miłości i przyjaźni w swoim życiu. Aby wszystko stało się bardziej przejrzyste dla czytelnika, często przytacza wypowiedzi innych ludzi, zazwyczaj swoich przyjaciół. Cytaty zawsze stwarzają wrażenie wiarygodności przedstawianych wersji wydarzeń. W książce zamieszczone są ilustracje ukazujące różne etapy kariery Stonesów, głownie zdjęcia z koncertów czy wspólnych imprez członków zespołu. Są bardzo ciekawym dodatkiem w szczególności dla fanów.

Podsumowując stwierdzam iż ,,Life” jest obowiązkową pozycją na półce każdego szanującego się fana rock&rolla a w szczególności dla osób interesujących się historią szeroko pojętej muzyki. Widać że autobiografia nie jest jedynie gniotem napisanym dla pieniędzy, w chwili kiedy autor znajduje się aktualnie, chwilowo, na szczycie popularności. Z tego typu zjawiskiem spotykamy się niestety coraz częściej. W przypadku ,,Life” autor ma ogromne doświadczenie sceniczne, tym samym ma naprawdę coś do powiedzenia. Książkę czyta się przyjemnie i lekko dlatego wydaje mi się że będzie to dobra lektura dla każdego.   
                                                                                                                              Michał Pawlica

0 komentarze:

Prześlij komentarz