sobota, 27 czerwca 2015

Wigwam - Fairyport


Ostatnimi czasy słuchając różnych jazz rocków i prog rocków głównie zza naszej zachodniej granicy natrafiłem na zespół Wigwam z…Finlandii. Temat mnie zaciekawił bo lubię cały czas poznawać nowe brzmienia z różnych zakątków świata. Poszperałem trochę i okazało się, że jednym z najwyżej ocenianych albumów jest Fairyport, trzeci z kolei w ich dyskografii i to właśnie on wybrzmiewał na moich kolumnach już kilka minut później. Grupa Wigwam założona została w 1968 roku w Helsinkach, wspomnianą płytę nagrała w składzie: Jim Pembroke(wokal, klawisze), Jukka Gustavson(klawisze), Jukka Tolonen(gitara), Pekka Pohjola(bass), Ronnie Osterberg(perkusja).

Jak wygląda mieszanka rocka progresywnego i jazz rocka w wydaniu fińskim? Słychać, że Wigwam był pod wpływem Sceny Canterbury, ale też choćby Franka Zappy i jego dzieł w rodzaju Hot Rats(1969). Fairyport został wydany w 1971 roku, dokładnie w tym samym czasie ukazały się europejskie klejnoty jazz rocka w rodzaju The Inner Mounting Flame Mahavishnu Orchestra czy Tribute to Jack Johnson Milesa Davisa. Jak ma się do nich twórczość fińskiej formacji?     

Jak na moje ucho na Fairyport jest nieco więcej elementów rockowej progresji niż samego jazz rocka a szkoda. Utworem najbardziej osadzonym w tej ostatniej stylistyce jest na pewno kończący album monumentalny bo aż 17 minutowy Rave Up for the Roadies, umieszczony tutaj w wersji live, niezbyt jednak pasujący do całego krążka. Ale nawet tu nie ma sztucznych ogni ani szampana, niby zadziorna gitara i całkiem swobodne koncertowe jammowanie ale słychać, że od mistrzów gatunku o których wcześniej wspomniałem dzieli ich sporo pracy. Zacząłem trochę od końca ale teraz sprawdźmy co jeszcze oferuje nam wydawnictwo. Pierwszy na płycie progresywny Losing Hold ma bardzo fajne harmonie, a głos wokalisty do złudzenia przypomina Petera Gabriela z Genesis. Nie wiem kto na kim się wzorował ale panowie momentami brzmią identycznie. Jazz rockowe elementy oparte na bluesowym temacie zawiera też całkiem odprężający tytułowy Fairyport, jeden z lepszych utworów na płycie ukazujący możliwości aranżacyjne Wigwamu. Bardzo charakterystyczne dla prog rocka zmiany akordów i rytmu posiada Cafffkaff, the Country Psychologist(sam nie wymyśliłbym lepszego tytułu), który do momentu w którym się rozkręca właściwie mógłby być utworem Genesis umieszczonym choćby na Seeling England by the Pound. Podobne rytmiczne wariacje zawiera kolejny May Your Will Be Done, Dear Lord. Wydaje mi się, że pozostałych utworów nie ma sensu dokładniej analizować gdyż powielają one ten sam schemat kolażu patentów progresywnych i jazz rockowych. Wyjątkiem jest jeszcze prawie pop rockowe Rockin’ Ol’ Galway z radiowymi zaśpiewami. 

Czy płyta Fairyport chwyciła mnie mocno za serce? Obawiam się, że niestety nie. Owszem miło się słucha ale nie dziwię się, że Finowie nie zawojowali nią Europy bo w tamtym czasie mieli naprawdę olbrzymią konkurencję. Jak ktoś jest w miarę na bieżąco z jazz rockową ekstraklasą to Wigwam wypada przy tym trochę blado. Nie ma tutaj niczego naprawdę nowatorskiego ani odkrywczego jak na rok 1971. Finów polecam bardziej fanom progresji niż osobom nastawionym na prawdziwe jazz rockowe granie, którego na Fairyport jest mniej niż być by mogło. M.P.

6/10  

0 komentarze:

Prześlij komentarz