czwartek, 11 czerwca 2015

Kraan - Kraan



Kraan to jeden z mniej znanych zespołów należących do nurtu krautrockowego, czyli szerokiego grona zespołów powstających jak grzyby po deszczu w końcówce lat 60 i w pierwszych latach kolejnej dekady na terenie Niemiec. Nie jest jednak typowym przedstawicielem gatunku jak chociażby Can czy Amon Duul II. Dlaczego? Ano z tego powodu, że Kraan tworzył muzykę jazz rockową. Chciałbym nieco bardziej przybliżyć twórczość tej arcyciekawej formacji tym bardziej, że krautrock jest o wiele mniej popularny od choćby rocka brytyjskiego, równocześnie w niczym mu nie ustępując.         

Kraan powstał w roku 1970 w Ulm. Jego pierwszy skład stanowili: gitarzysta Peter Wolbrandt, basista Hellmut Hattler, perkusista Jan Fride i saksofonista Johannes A. Pappert. Pierwszą płytę studyjną o nazwie Kraan zespół zaprezentował dopiero dwa lata później. Jest to wydawnictwo ze wszech miar godne uwagi. Już utwór otwierający cały zestaw: Sarah’s Ritt durch den Schwarzwald ukazuje spore umiejętności instrumentalne muzyków, ale to tylko przedsmak tego co czeka nas dalej. M. C. Escher zawiera już to co w krautrocku lubię najbardziej: niesamowite melodie ocierające się o wchodnie klimaty. Temat zagrany na saksofonie to prawdziwy majstersztyk sprawiający, że chce się słuchać tej kompozycji ciągle od nowa. Kolejny utwór Kraan Arabia utrzymany jest w podobnej konwencji, tutaj klimaty orientalne są jeszcze bardziej oczywiste, ale mamy też częste zmiany rytmów i dynamiczną grę całej sekcji rytmicznej rodem z niektórych świetnych brytyjskich płyt jazz rocka czy rocka progresywnego. Head to monumentalny 20 minutowy kolos zawierający wszystko co w Kraan najlepsze. Na pierwszy plan wysuwa się tym razem gitara elektryczna, całkiem fajna linia wokalna, bardzo chwytliwe i pasujące do całości solo perkusyjne, w środkowej części całość zwalnia i ponownie wprowadza nas w klimat Arabii by w końcówce znów przejść do gitarowych pasaży. Sarah auf der Gansewies to trwająca nie całą minutę ciekawostka na zakończenie przygody z debiutem Kraanu. 

Na podsumowanie całej płyty powiem, że muzyka na Kraan nie jest sztampowa ani powtarzalna co uważam za wielki plus nie tylko Kraanu ale i całej stylistyki kraut. Całość ciągle zaskakuje, nie jest w żadnym wypadku przewidywalnie czy nużąco, wręcz przeciwnie melodie zaskakują słuchacza a ich klimat sprawia, że chce się sięgać po więcej. Nie ma też tutaj wirtuozerii ani pretensjonalnych popisów solowych. Jest za to jednolita muzyczna uczta stworzona przez dobrych muzyków. Ocena co najmniej 8/10. Następną płytą Kraanu zajmę się w kolejnym artykule. Miłego słuchania!   

0 komentarze:

Prześlij komentarz