wtorek, 7 lipca 2015

O The Rolling Stones słów kilka czyli 9 albumów które warto poznać


O Rolling Stonesach napisano już chyba wszystko...zaraz czyżby? Może jeszcze nie ale tysiące stron i dzięsiątki biografii dotyczących zarówno całego zespołu jak i również poszczególnych jego członków są dzisiaj dostępne dla czytelników. Dlatego nie zamierzam tutaj robić powtórki z rozrywki dokonując od nowa streszczenia znanej powszechnie historii. Moim celem jest tym razem zaprezentowanie luźnego tekstu w którym chciałbym zwrócić uwagę jedynie na twórczość grupy(starając się ograniczyć moje historyczne zapędy do niezbędnego minimum). Spośród całego morza albumów nagranych na przełomie 50 lat istnienia ,,toczących się kamieni" postaram się wybrać i wskazać tutaj jedynie te kilka naprawdę najważniejszych po które - w mojej opinii - należałoby sięgnąć. Wiadomo, że główny ciężar spocznie na dekadach 60' i 70' niemniej będę chciał wskazać też coś późniejszego (gdybym miał trzymać się sztywno tylko kryterium poziomu artystycznego albumów, prawdopodobnie nie wskazałbym niczego powyżej 1978 roku)

Lata 60 stanowiły dla Stonesów czas eksperymentów. Ich muzyka ewoluowała z roku na rok. Sytuacja ta trwała jednak tylko do początku następnej dekady, która przyniosła w tym względzie pewną stabilizację. Brzmienie grupy zostało w końcu ostatecznie wypracowane i z mniejszymi lub większymi wariacjami pozostało w niezmienionej formie do dzisiaj. Czy z perspektywy czasu ta swoista muzyczna stagnacja jest atutem czy może raczej artystycznym strzałem w kolano? Cieżko jednoznacznie odpowiedzieć, natomiast jedna rzecz wydaje się być oczywista: to właśnie w latach 1963 - 1969 powstały dzieła, które swoją wartością artystyczną znacznie przewyższają wszystko wydane później (pomimo oczywistego faktu, że Stonesi nigdy awangardą muzyczną nie śmierdzieli).

Zatem do rzeczy. Jako, że Stonesi w latach 60 okazali się zespołem bardzo płodnym i wydali całe mnóstwo albumów wybrałem z tej dekady trzy klejnoty. Są to nagrane bezpośrednio jeden po drugim w odstępach rocznych: Their Satanic Majesty Request(1967), Beggars Banquet(1968) i Let it Bleed(1969) Ta stonesowska trylogia jak ją nazywam(nie używa się powszechnie tego określenia) pokazuje całą prawdę na temat ówczesnych poszukiwań grupy. Każdy z tych albumów jest inny, każdy realizuje inną koncepcję muzyczną. Their Satanic Majesty Request często przedstawia się jako odpowiedź na beatlesowski Sgt Pepper's Lonely Hearts Club Band potocznie zwany,, sierżantem pieprzem" czy słusznie? Jedno jest pewne: właśnie na tym dziele The Rolling Stones zapuścili się mocno w psychodeliczne rejony(widać to nawet na okładce obok) co było naprawdę ciekawym eksperymentem. Z powodu słabej przystępności jest to często nie doceniany album, co jest dla niego - moim zdaniem- krzywdzące. Następne dwa o których wspomniałem cechuje powrót do fascynacji rhythm and bluesem a także folkiem i muzyką country. Można uznać, że poziom rósł z jednego longplaya na drugi a stan kulminacyjny osiągnął Let it Bleed i to właśnie on pozostaje dla mnie stonesowskim, niedoścignionym numerem jeden - przede wszystkim dekady, a może i całej kariery.

W latach 70 Stonesów cechowała trochę większa powściągliwość w składaniu wizyt w studiach nagraniowych. Mimo to pojawiają się na ich mapie muzycznej pozycje słabe a nawet bardzo marne, z drugiej strony jest kilka naprawdę dobrych, które stały się też najbardziej znanymi i lubianymi przez fanów (nie zawsze idzie to jednak w parze z wartością artystyczną, a raczej przeważnie nie idzie ale nic to). Dwie najważniejsze płyty z tego okresu których nie mogło by zabraknąć w moim zestawieniu to Exile on Main Street(1972) i Sticky Fingers(1971). Pierwsza z nich, często uważana za największe osiągnięcie i sprzedana w milionowym nakładzie wyniosła muzyków na sam szczyt rockowego świata. Druga zaś jest powszechnie znana za sprawą ponadczasowych hitów jak Brown Sugar czy Wild Horses, oraz swojej okładki zaprojektowanej przez Andy'ego Warhola. Jednak moją ulubioną płytą z lat 70 a jednocześnie ostatnią z tej dekady którą polecam jest Some Girls(1978) nagrana już z nowym gitarzystą Ronem Woodem. Jej zawartość ukazuje fascynację Micka Jaggera ówczesnym mainstreamowym nurtem muzyki disco, co słychać najbardziej w utworze Miss You. Stanowi ciekawy zbiór łączący tradycyjne stonesowskie brzmienie z  pewnymi elementami będącymi wtedy na czasie ale znajdzie się także coś dla fascynatów country(Far Away Eyes). Some Girls to w moim odczuciu ostatnia naprawdę dobra i równa propozycja Stonesów, nigdy potem nie było tak dobrze, zdarzało się natomiast o wiele wiele gorzej.    

Od dokonań Stonesów z lat 80 proponuję trzymać się jak najdalej, do momentu aż stwierdzimy, że naprawdę kochamy ten zespół i jesteśmy w stanie wiele mu wybaczyć. Są dwa w miarę konkretne wydawnictwa z tej dekady: Tatoo You i Steel Wheels. Niestety tylko jedno z nich może wejść do mojego zestawienia - zwycięstwo dla stalowych kół. Jednym z powodów dla których zdecydowałem w ten a nie inny sposób jest fakt, że część muzyki na ,,wytatuowanym albumie" została napisana jeszcze przed 1980 rokiem. Steel Wheels to dość średni album a fakt, że na tle innych z dekady 80' wybija się znacząco (że choćby w ogóle warto go posłuchać) mówi nam wiele o tym co działo się w zespole w tym czasie.

Longplayów z lat 90 i poźniejszych nie uważam za szczególnie interesujące ani tym bardziej za obowiązkowe do poznania. Niestety poziom stale spada, choć oczywiście znalazłoby się coś wartego odsłuchu. Natomiast zamieszczę kilka słów na temat wydawnictw koncertowych. Parę z nich szczegółowo opisałem i można o nich przeczytać tutajtutaj. W tym miejscu chcę jednak polecić dwa najważniejsze: Get Yer Ya Ya's Out (1970), oraz ciężko dostępne Brussels Affair. Szczególnie to ostatnie prezentuje wysoki poziom muzyczny(zapis z 1973 roku z Mickiem Taylorem na gitarze - Stonesi w najwyższej formie)

Mam nadzieję, że każdy znajdzie w powyższym artykule coś dla siebie, wydaje mi się też, że zrealizowałem swoje zamierzenie i obiektywnie spojrzałem na twórczość legendarnego zespołu jakim jest The Rolling Stones ale oceńcie sami bo liczę na komentarze. Przede wszystkim jednak życzę miłego słuchania! Poniżej przejrzyste zestawienie wielkiej 7 studyjnej w kolejności chronologicznej nagrywania - nie oceny, oraz dwa live'y dopełniające listę dziewięciu albumów które moim zdaniem warto poznać:

1. Their Satanic Majesty Request (1967)
2. Beggars Banquet (1968)
3. Let it Bleed (1969)
4. Sticky Fingers (1971)
5. Exile on Main Street (1972)
6. Some Girls (1978)
7. Steel Wheels (1989)

Live:
1. Get Yer Ya Ya's Out (1970)
2. Brussels Affair



























  

0 komentarze:

Prześlij komentarz