Niedawno recenzowałem album Still Life, tym razem wziąłem się za wydawnictwo zawierające materiał z kolejnej dekady. Stones Live At The Max to zapis prezentujący utwory z wybranych koncertów w ramach Urban Jungle/Steel Wheels Tour – pierwszej z naprawdę wielkich mega tras zespołu, przewidzianej na ponad 110 imprez w ciągu całego roku 1990. W zasadzie jest to połączenie fragmentów różnych występów z tego okresu (głównie z Londynu, Berlina i Turynu) w jeden film, wyreżyserowany przez Juliena Temple, prezentowany w kinach w technologi I Max.
Live at the Max dostępne jest w wersjach DVD i Blue Ray, wydanych w 2009 roku z okazji dwudziestolecia zarejestrowania. Od strony technicznej zostało zrealizowane bardzo rzetelnie. Obraz to brzytwa, jak na materiał z początku lat 90. Zremasterowany dźwięk jest czysty i selektywny, nawet jak na dzisiejsze standardy jakości ciężko się do czegoś przyczepić.
Zespół po wielu kłótniach z drugiej połowy lat 80 odzyskał swoją dawną energię i jakby ponownie złapał wiatr w żagle. Faktycznie aż czuć świeży powiew na scenie. Muzycznie byli w dobrej formie. Roztańczony i elektryzujący jak zwykle Mick Jagger. Gitarowy duet Keitha Richardsa i Rona Wooda(których feelingu nie da się podrobić), świetnie wykorzystuje przestrzeń w utworach. Wciąż zgrana sekcja rytmiczna w osobach Charliego Wattsa i Billa Wymana(Bill już w kolejnym roku po zakończeniu trasy miał opuścić zespół na zawsze) podkłada czujnie dla reszty. Po dziesięciu latach na pokład Stonesów powrócił saksofonista Bobby Keys. Zespołowi towarzyszyły też żeńskie wokale wspomagające w osobach Sophii Jones i Lorelei McBroom.

Ale skoro mowa o brzmieniu – nie jest ono już takie surowe, jak choćby na Still Life. Utwory zagrane są w tempach znanych z albumów studyjnych, bez przesadnego przyspieszania, co wydaje mi się wychodzi na plus. Wiele piosenek zostało wzbogaconych o partie saksofonu, które teraz są dobrze nagrane i brzmią ciepło z właściwą dla tego instrumentu głębią (na Still Life saksofon Erniego Wattsa był jedynie marnym dodatkiem).
Podczas trasy Urban Jungle/Steel Wheels Stonesi zadbali o ciekawą i jak na tamte czasy bardzo bogatą scenografię. Ruchoma scena, liczne dmuchane elementy ogromnej wielkości, efekty świetlne to tylko niektóre z ważniejszych jej elementów. Zwolennikiem tworzenia tego rodzaju show był przede wszystkim lider grupy Mick Jagger chcący koniecznie przyćmić poprzednie trasy. Drugi filar zespołu Keith Richards zachowywał raczej chłodną rezerwę w tym temacie i wypowiadał się sceptycznie: ,,Mick zawsze uważał, że potrzeba mu coraz więcej rekwizytów i efektów. Coraz więcej gadżetów. Myślę, że najlepiej jest ograniczyć rekwizyty do minimum"1. I niech muzyka mówi sama za siebie prawda?
Podsumowując Stones Live At The Max jest najlepszym wydawnictwem koncertowym z trasy Urban Jungle/Steel Wheels a jednocześnie jedynym wydanym na DVD. Ma tylko jednego konkurenta w postaci albumu Flashpoint z tego samego okresu będącego jednak samym zapisem audio, wygrywa wiec rywalizację z nim bez problemu. Polecam każdemu kto chce posłuchać The Rolling Stones na żywo. Pozycja absolutnie obowiązkowa dla fanów i kolekcjonerów. Dodatkowym plusem jest bardzo przystępna cena. Ostateczna ocena 9/10. M.P.
1. Keith Richards, Życie, Poznań 2012, s.486.
0 komentarze:
Prześlij komentarz